Trzy jesienie…
Nie jestem wrażliwa na lata umizgi,
zima też bez zagadek na ogół,
Lecz opętana innym zjawiskiem
wypatrzyłam – trzy jesienie co roku.
..oOo..
Ta pierwsza – świąteczna, gdy koniec i kwita
z porządkami wczorajszego lata,
i liście fruwają jak strzępy zeszytów,
a dymek zanosi słodkawym błękitem.
jak mokro, jak pstro, ile światła.
..oOo..
Już pierwsze do tańca zbiegają się brzózki
w przejrzystym stroiku na barkach,
strząsają pośpiesznie ulotne swe łezki
na sąsiadkę, ot tak, przez parkan.
..oOo..
Lecz bywa to ledwie zadatek splendoru,
liczone minuty – i oto
mknie druga – … Czytaj dalej…