„…Cysorz to ma klawe życie…”
Andrzej Waligórski „Cysorz” (fragment)
-oOo-
…Cysorz to ma klawe życie
Oraz wyżywienie klawe!
Przede wszystkim już o świcie
Dają mu do łóżka kawę,
A do kawy jajecznicę,
A jak już podeżre zdrowo,
To przynoszą mu w lektyce
Bardzo fajną cysorzową.
Słychać bębny i fanfary,
Prezentują broń ułani:
– Posuń no się trochę, stary!
Mówi Najjaśniejsza Pani…
Franciszek Józef liczył sobie 5 lat w chwili, gdy umierał jego dziadek, cesarz Franciszek I. Niemniej postać tego suchego, beznamiętnego starca musiała i bezpośrednio, i poprzez tradycję rodzinną oraz dworską podziałać na wnuka. Powtórzą się u tych dwóch ludzi niemal w identycznej postaci cechy obowiązkowości, pedanterii i biurokratycznego traktowania funkcji monarszych, przy tym obydwaj nie zawsze umieli oddzielać rzeczy drobnych od ważnych. Od dzieciństwa Franciszek Józef wychowywany był na przyszłego cesarza.
Nauka zajmowała Franciszkowi Józefowi około 20 godzin tygodniowo, a gdy doszedł do 10 lat, liczba godzin lekcyjnych podwoiła się, a nawet sięgnęła 50. Ale na tym się nie kończyło. Poza podstawowymi przedmiotami – zatem i poza tymi 50 godzinami – poświęcano sporo czasu na umiejętności przydatne w życiu dworskim: taniec, fechtunek, konną jazdę. Na niezbędną w tym wieku normalną dziecinną zabawę nie pozostawało w programie zajęć żadnego miejsca. W lekcjach przyszłego cesarza zabrakło literatury i sztuki, zatem było to nauczanie bardzo „oschłe”, ale zgodne z koncepcją Franciszka I: kształcić nie uczonych, filozofów i humanistów, lecz posłusznych państwu urzędników. Znaczną rolę odgrywało też teoretyczne i praktyczne wykształcenie wojskowe, które Franciszek Józef rozpoczął w wieku 13 lat.
Portrety i relacje z owego czasu podkreślają, że był to młodzieniec smukły, na swój wiek nieco za poważny, o doskonałych manierach, dużym opanowaniu, nie zbyt wylewny i raczej skąpy w słowach. Te cechy osobiste powodowały, że cieszył się sympatią swego otoczenia i ta sympatia miała mu towarzyszyć do końca życia.
Z dniem 2 XII 1848 r. jego sytuacja zmieniła sie radykalnie. W wieku, kiedy inni jego rówieśnicy prowadzić mogli tryb zycia odpowiedni do swych 18 lat, Franciszek Józef przejął rządy rozległej monarchii (po abdykacji cesarza Ferdynanda), i to w chwili bynajmniej nie łatwej (Wiosna Ludów). Zdawał sobie z tego sprawę, gdyż podobno tuż przed objęciem tronu płakał i mówił: „Czyżbym nie miał już żadnej młodości?”.
Poprzednik Franciszka Józefa żył do 1875 roku. Opowiadano, ze 20 lat po abdykacji odwiedził go w Pradze jeden z wysoko postawionych dostojników, Ferdynand zapytał:
-Jak stoją nasze sprawy we Włoszech?
-Ależ Sire, przecież straciliśmy Włochy!
-A nasze sprawy w Niemczech?
-Sire, Niemcy również straciliśmy!
-No to doprawdy nie wiem, po co zrzekłem się tronu. Jeśli szło tylko o tracenie jednej prowincji za drugą, to mogłem to robić równie dobrze jak mój bratanek.
Stosunki rodzinne cesarza nie należały do najlepszych. Jego żona cesarzowa Elżbieta żyła swoim życiem z dala od męża, spędzając czas na podróżach.Cesarz przejawiał dla jej przyzwyczajeń sporo zrozumienia i tolerancji. Sam jednak żył całkiem inaczej w ramach narzuconego sobie surowego i samotnego porządku, przepełnionego obowiązkami. Portret cesarzowej Sisi jaki znamy choćby z seriali telewizyjnych jest delikatnie mówiąc nieco wyidealizowany, samolubna, zakochana w zwierciadle niewiasta, nie stroniła od męskiego towarzystwa, choć najczęściej nie był to Franciszek Józef. Franciszek i Elżbieta żyli nie ze sobą, ale obok siebie. Spotykali się na spacerach konnych lub pieszych. Cesarz był wobec swojej małżonki uprzedzająco grzeczny i starał się spełniać wszystkie jej kaprysy. Rozmawiał jednak z nią rzadko, a już zupełnie brakowało okazji do głębszej wymiany myśli. Kiedy Elżbieta podróżowała, regularnie korespondowali ze sobą, wymieniając informację listowne lub telegraficzne.
Ogromny wpływ na cesarza miała jego matka Zofia, księżniczka Bawarska. W młodości cesarz nie mógł obyć się bez jej rady i pomocy. Gdy zmarła w 1872 roku, ludność uznała, mimo to, ze nosiła tylko tytuł arcyksiężnej, ze umarła rzeczywista cesarzowa. Nieambitny ojciec cesarza Franciszek Karol, przeżył swą żonę o sześć lat.
Najstarszym bratem cesarza był arcyksiążę Maksymilan. Franciszek Józef często bywał zazdrosny o brata. Bracia różnili się także charakterami. Maksymilian był romantykiem, lubił poezję i był bardziej marzycielem niż praktycznym działaczem. Gdy zaproponowano Maksymilianowi tron cesarza Meksyku, Franciszek Józef ustosunkował się do tego chłodno, a potem zażądał od Maksymiliana zrzeczenia się praw dynastycznych. Poróżniwszy się z bratem Maksymilian wsiadł w kwietniu 1864 roku na statek i odpłynął do Meksyku. Został rozstrzelany w 1867 roku.
Jedyny syn cesarza, arcyksiążę Rudolf, zmarł w 1889 roku. Okoliczności jego śmierci nie są znane (najpewniej samobójstwo), nie wiadomo też jaki udział w tej śmierci miał Franciszek Józef. Wraz z śmiercią syna cesarz stracił swego jedynego dziedzica.
Najmłodszy brat cesarza, Ludwik Wiktor, politycznie bezużyteczny i absolutnie leniwy, dopuszczał się niemal publicznych wybryków homoseksualnych. Sprawa była nader delikatna i należało ją załatwić możliwie dyskretnie. W 1895 roku arcyksiążę został skazany przez cesarza na banicję z dworu i osadzony w jednym z zamków.
W roku 1898 ginie cesarzowa Elżbieta, ugodzona w serce pilnikiem, jako przypadkowy cel ataku włoskiego nacjonalisty. Mimo, że Franciszek Józef bardzo przeżył śmierć żony, jak zwykle w imię racji stanu, żył i pracował jak zawsze. Podobno po śmierci żony powiedział: „Nic mi nie zostało oszczędzone”.
Po śmierci syna cesarza – Rudolfa jego miejsce zajął brat cesarza Karol Ludwik. Ten jednak zmarł w 1896 roku i następcą tronu został jego syn Franciszek Ferdynand. Franciszek i Ferdynand szczerze się nie znosili. Arcyksiążę Ferdynand walczył z cesarzem o prawa do rządzenia, które jemu, jego zdaniem, jako następcy tronu przynajmniej po części się należały. Franciszek Józef, zawsze gotowy poświęcić wszystko dla państwa, nie rozumiał Ferdynanda.
Arcyksiążę Ferdynand został zastrzelony 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie, wraz z żoną Zofią przez Gawriła Principa. Wydarzenie to było bezpośrednią przyczyną do wybuchu I wojny światowej. Gdy kula przeszyła Franciszkowi Ferdynandowi gardło, znalazł jeszcze dość siły, by sześć lub siedem razy powtórzyć słowa: „To nic”.
Franciszek Józef zmarł 21 listopada 1916 roku, mając przed oczyma obraz ruin Imperium Austro-Węgierskiego, nieszczęśliwy prywatnie, nieszczęśliwy władca, nie doczekał końca bezsensownej wojny, która pogrążyła dziedzictwo Habsburgów.